Trasa na shr Jezierzyce - lasek północny - trochę miastem do parku wypoczynku - kilka ścieżek obok krępy głównie pod górę dziś 60% trasy było pod górę - później wyjazd obok szpitala na hubalczyków i tam skrótem obok jednostki wojskowej do lasku północnego i do domu.
2x żel owowcowy dechatlon 1x mały batonik proteinowy 1 x batonik węglowadnowy 2 x power rade 2x woda 1x banan
Podjazd pod Rowokół - 10 m zabrakło do końca - było ostro
Wyjechałem o 9 ubrany w kurtkę - bo przecież zapowiadali że będzie ochłodzenie i atak deszczu od samego rana. Po godzinie jazdy okazało się, że nie zapowiada się na deszcz ale raczej na 30'C średnia temperatura to 24,5 'C, a czasami było nawet tak zimno że musiałem założyć kurtkę.
Jak na trzecią jazdę w tym roku to dużo ale na nowym biku o wiele lepiej i łatwiej się jeździ i szybciej.
Wyjechałem na małe odświeżenie po niedzielnej jeździe by nie zastygły mi mięśnie z nic nie robienia.
Na 14 km po wjechaniu do lasu na prostą drogę zaczeło mi coś stukać w rowerze. Zatrzymałem się i sprawdzałem czy to przypadkiem nie stery nawaliły tak mi się nawet wydawało. Po przejechaniu 10 metrów zatrzymałem się i obróciłem rower do góry kołami. Okazało się, że górna rura pękła w niestandarodym miejscu. Okazało się, że kona nie daje gwarancji dożywotniej na ramy zakupione do 2009r więc obejmowała mnie tylko 5 letnia która mineła rok temu....
Nie będe wpisywał moich tygodniowych treningów, może na ten czas. Codziennie jeżdzę około 30km czyli od poniedziałku do piątku + jeden dzień lub dwa przerwy. A w sobotę do 50km. W niedziele chciałem pobić mój rekord 77km i udało mi się 70 w terenie i 44 w szosie.
Myślałem by wyruszyć z rana maxymalnie do 9 ale przed dzień nie chciało mi się wyczyścić roweru i przygotować do niedzienej jazdy. Czyszczenie łańcucha i napędu zajeło mi około 30 minut do tego śniadanie z moją narzeczoną i reszta przygotowań zajeło to czas do 11.30. Najgorsze u mnie to jest chyba, że nie mam zaplanowanej trasy wycieczki dopiero gdy siedzę na rowerze rozmyślam gdzie by się wybrać. Najczęściej pada na szlaki nadmorskie - moje ulubione.
Ostatnio naszedł mnie szał zakupów rowerowych ale w dechatlonie spodenki do treningów za 34zł i koszulka - można sie wyposażyć hurtem na caly tydzień. Doszedłem do alejki izotoników i jedzenia sportowego. Na próbę jakoś w tygodniu kupiłem za 20zł kilka żeli w tym jeden mus jabłkowy. Chyba tylko tego jednego jestem w stanie zjeść bez popijania reszta to..... ale działają zaopatrzyłem się na kilka wyczepujących wyjazdów w żele i musiki.
W przed dzień tego wyjazdu doszedłem do wniosku, że potrzebowałbym dwóch bidonów jeden z wodą a drugi z izotonikiem dlatego też wyprawa do dechatlonu w sobotę o 20 jeszcze zapisała się jako dobry zakup.
Nie przypadkowo założyłem tego bloga chcę opisywać w nim moje początki intensywnej jazdy na rowerze bo kiedyś byłem raczej niedzielnym dziadkiem dopiero teraz bardziej rower we mnie trafił.
Dziś zdecydowałem się na trening ostrzejszej jazdy XC w lasku północnym którego charakterystyka bardzo zbliża do tego typów wyścigów. Można wybrać wiele tras samemu je obrać od łatwych po bardziej wymagające oraz składające się z wysokich podjazdów. Ja dziś wybrałem zrównoważoną.
Nie jest to okrążenie lecz odcinek, ma długość około 2,5km. Pokonanie zajmuje mi 12.40. Narazie za szybko by wyznaczać sobie limity. Średnia prędkość to 20km/h uważam, że jak na pierwszy raz po takich wertepach jak dla mnie to akurat bym był zadowolony.
Czemu w temacie jest pytanie? Ponieważ niedawno pękła mi przepuklina i nie wiem czy powinienem się przemęczać w ten sposób. Ja zawsze widzę szklankę do połowy pustą więc ten zabieg może okazać dla mnie ostatnim.....
Trochę strachu przed datą 25 sierpień jeszcze zostało. Nie chcę zmarnować idealnie przygotowanego sprzętu na ten seznon.
Lubię szybkie wąskie i techniczne trasy w lesie między drzewami pokonywane z prędkością niekoniecznie w dół, typowe cross country. Ale czasami też szosą i leśnymi drogami typu ścieżka rowerowa.